Opowieść przedstawiona od samego początku... zanim powstał zespół One Direction.
Zapraszam do czytania ! ;*

Obserwatorzy

niedziela, 25 listopada 2012

LIEBSTER AWARDS

Siemsooon <3 Jestem naprawdę sooo excieted, ponieważ zostałam nominowana przez Ahhah (http://1dobrocilomojswiatdogorynogami.blogspot.com) do Liebster Awards. Jest to typ takiej zabawy, która polega na wybraniu 11 blogów. (informujesz, że ich nominowałaś na ich blogach), następnie zadajesz im 11 pytań, na które muszą odpowiedzieć.
*Nie można nominować bloga osoby, która wybrała ciebie !!
Zabawa polega na poznaniu siebie nawzajem + reklamie :)
To zaczynamy !
Moje odpowiedzi na pytania Ahhah:
1. Gdzie udałabyś się w podróż marzeń?
Hm.. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale straaasznie nie mogę się doczekać, kiedy pojadę do Anglii ! A to się stanie już w te wakacje, bo jadę do kuzynki! Więc podróż marzeń, odpowiadam: UK !
2. Wolałabyś polecieć w kosmos, czy odbyć podróż do wnętrza ziemi?
W kosmos ! Zawsze interesował mnie kosmos, te wszystkie planety itd.. Jestem ciekawa wszechświata. ;D
3. Jaką nadludzką cechę chciałabyś posiadać? (chodzi o np. niewidzialność)
Chciałabym umieć czarować! Żeby wszystko szło po mojej myśli i żebym spełniła swoje marzenia, które na pewno wiążą się z One Direction. xd
4. Twój ulubiony wykonawca to..?
Hahaha! Serio..? Mój ulubiony wykonawca, wykonawcy to... One Direction, oczywiście, w końcu jestem Directionerką. :> Choć przyznam szczerze, że kiedyś miałam zupełnie inny gust muzyczny. Wolałam rocka, albo rock'n'roll. Słuchałam Muse - to był pierwszy zespół, w którym się zakochałam i lubiłam również AC/DC. Nawet do tej pory lubię. W jednym z moich rozdziałów na tym blogu, wspominam właśnie o jednej z moich ulubionych piosenek AC/DC. :>
5. Jaka jest jedna rzecz bez której nie wychodzisz z domu?
Zdecydowanie bez telefonu! Nigdy, ale to nigdy się z nim nie rozstaje. Używam go 24h na dobe ! Nawet, kiedy się kąpię muszę go mieć przy sobie. xd Dlatego, że jestem uzależniona od tt i muzyki. ;3
6. Jaka piosenkę 1D najbardziej lubisz i dlaczego?
Oooj, to jest na prawdę trudne pytanie, bo mowa o jednej, a ja kocham wszystkie! Z UAN, to możeeee.. nie, wybaczcie, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. :/ Z drugiej strony TMH nawet jeszcze nie kupiłam, bo mamusia kochana kasy nie chce dać. =.= A z nowej płyty znam tylko: LWWY, LT, TDKAU, RM. *Obiecałam sobie, że dopóki nie kupię płyty, nie poznam reszty piosenek. :C Strasznie się męczę, ale wytrzymam ! No, więc to pytanie chyba nie zaliczone. ;D
7. Twoje największe marzenie to..?
Spotkać i pogadać z 1D. Zaprzyjażnić się szczególnie z Hazziątkiem i resztą. Ale to niemożliwe. :c Tylko moje marzenie..
8. Co sprawia, że czujesz adrenalinę?
Fajne pytanie! Czuję adrenalinę, kiedy nie mogę znaleźć swojego telefonu, wtedy nieźle panikuje, po czym okazuje się, że mam go w kieszeni. o.o
9. Jakie jest twoje ulubione miejsce/miasto w Polsce?
Warszawa, bo to miasto, gdzie mieszkam ;3
10. Jaka jest jedna rzecz, którą zrobiłaś i której teraz żałujesz?
Mało ważne.. Ale żałuje, że kiedyś nie zaakceptowałam zaproszenia pewnego chłopaka z klasy na melanż. Wtedy sprawy potoczyłyby się zupeeeełnie inaczej.. :/
11. Twój ulubiony sklep z ubraniami to..?
CroppTown, ale oczywiście nie tylko... ;3

Blogi, nominowane przeze mnie (uważam, że są świetne!):

Moje pytania do Was:

1. Gdybyś była bogata, na jakie trzy rzeczy przeznaczyłabyś pieniądze?
2. Opisz, jak zachowałabyś się na meetingu z One Direction?
3. Jak stałaś się Directionerką i ile już nią jesteś? 
4. Ulubiona piosenka z nowej płyty to...?
5. Jakie są twoje trzy ulubione filmy?
6. Jakie jest twoje największe marzenie?
7. Czy kiedykolwiek byłaś w UK?
8. Lubisz czytać książki? Jak tak to podaj dwie ulubione.
9. Anglia Vs. Irlandia? Wybór uzasadnij!
10. Ulubiony przedmiot w szkole to...?
11. Czy jest w twoim życiu jakieś wydarzenie, które zapamiętasz do końca życia? (smutne, szczęśliwe?)
_________________________
PS. Coś strasznie mało komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Nie mam motywacji do pisania dalej.. :c Zmiencie to ! ;D 10koment. pod rozdziałem i będzie nowy, ok? Do następnego. xx <3
~A.

niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 7 - Loczek-Spryciarz

    Chociaż, że nasz pocałunek nie należał do najkrótszych, to już stęskniłam się za jego słodkimi i ciepłymi wargami. Harry tak świetnie całował! Widać było, że znał się na rzeczy...
    Wciąż zawstydzona, wpatrywałam się, to w białe Conversy Harry'ego, to w swoje czarne Vansy. Bałam się spojrzeć mu w oczy. Może mu się nie podobało?
    Po chwili jednak odważyłam się podnieść do góry głowę. I tak, po raz kolejny ujrzałam te piękne, zielone oczy oraz czarujący uśmiech ukazujący śnieżno-białe zęby. Harry wpatrywał się we mnie z lekkim rozbawieniem na twarzy.
- Co cię tak bawi? -zapytałam zdezorientowana. 
    Dotknął zewnętrzną częścią dłoni mojego policzka.
- No, noooo. Widzę, że sposób pana Styles'a rzeczywiście na tobie podziałał. I to jak skutecznie! -poruszył zabawnie brwiami.
    Domyśliłam się, że chodzi mu o moje zarumienione policzki... Strzepnęłam lekko jego dłoń i spuściłam głowę, zasłaniając twarz długimi włosami.
- Jess, przestań -powiedział i uniósł mój podbródek tak, abym na niego spojrzała. -Są słodkie. Nie chowaj ich. -delikatnie musnął wargami mój prawy zaczerwieniony policzek. Następnie ujął moją twarz w dłonie i złożył na moich ustach przepełniony czułością pocałunek. -Jesteś śliczna, a rumieńce tylko dodają ci urody. -szepnął mi do ucha. 
    Poczułam jego oddech na swoim karku. Moim ciałem zawładnął przyjemny, delikatny dreszcz. Chciałam być jak najbliżej niego w tej chwili. Chciałam go całować, chciałam go dotykać, równocześnie oczekując od niego tego samego...
    Odnalazłam wzrokiem jego dłoń i splotłam z nim palce. Ruszyliśmy powoli w kierunku mojego domu. Szliśmy niezwykle blisko siebie i mocno trzymaliśmy się za ręce, jakby to miało być nasze ostatnie spotkanie. Rozmawialiśmy o swoich zainteresowaniach, wygłupialiśmy się i śmialiśmy ze wspólnych żartów. Harry był na prawdę zabawny, a ja, przez niego często miałam problem z opanowaniem wciąż narastającego śmiechu. Ten chłopak doprowadzał mnie do łez! Oczywiście w dobrym tego znaczeniu. Oprócz tego, że przy nim mogłam być sobą, czułam również, że mogę mu o wszystkim powiedzieć. Otworzyłam się przed nim, zdradzając mu swoje sekrety, o których wiedziała tylko moja przyjaciółka.
    Stanęliśmy przed drzwiami mojego domu. Zsunęłam z siebie jego płaszcz. Harry objął mnie mocno, a ja odwzajemniłam uścisk. Odsunął się kawałek ode mnie, aby spojrzeć mi w oczy. Jego loczki łaskotały mnie po policzkach, co bardzo mi się spodobało, ponieważ tak cudownie i słodko pachniały... jabłkami? Tak, to chyba był ten zapach.
- Co mi się tak przyglądasz? -zapytałam, zdziwiona, że Harry tylko patrzy i patrzy, nawet nic nie mówiąc.
    Odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy, w tym samym czasie mówiąc:
- Tak sobie. Nie mogę nacieszyć się widokiem mojej pięknej dziewczyny. I... -uśmiechnął się zawadiacko. -Chyba zapomniałem kluczy od domu.
    Spojrzałam na niego spode łba i pokręciłam głową z niedowierzaniem. Jaki z niego cwaniak! Ehh, czego on jeszcze nie wymyśli... Najpierw wyskoczył z tekstem: "Chyba wiem, co zrobić, żeby zrobiło nam się cieplej...", a teraz: "Chyba zapomniałem kluczy od domu". Boję się pomyśleć, co wymyśli następnym razem...
- Okej, możesz zostać na noc, jeśli tylko Alice się zgodzi. -Co ja wygaduję?! Wiadomo, że się zgodzi! Przecież to Alice, która kocha sensacje.
    Weszliśmy razem do domu, gdzie zastaliśmy Alice, która wyglądała jakby coś przeskrobała. Mogę się założyć, że podsłuchała całą naszą rozmowę.
- Hej, Alice -przywitał się Harry.
    Pomachała mu tylko na przywitanie. Powiedziałam Harry'emu, żeby poczekał w salonie, po czym pociągnęłam Alice za rękę do kuchni.
    Splotłam ręce na piersi i świdrowałam ją wzrokiem.
- Oh, błagam, nie patrz się tak na mnie! Po prostu usłyszałam jak idziecie. I naprawdę nie mam nic przeciwko, żeby twój Loczek został na noc. -poruszyła znacząco brwiami.
    Zaśmiałam się. Nowa ksywka Harry'ego bardzo do niego pasowała! Po chwili w kuchni znalazł się ten właśnie oto... Loczek.
- To jak, jestem akceptowany, czy nie?
- Jesteś, jesteś... Mówiłam właśnie Jessice, że w pokojach gościnnych jest straszliwy bałagan, więc musicie spać w jednym łóżku, ale chyba wam to nie będzie przeszkadzać...
    Harry opuścił głowę i przyłożył rękę do ust, aby powstrzymać śmiech, a ja spojrzałam z niedowierzeniem na przyjaciółkę. Co za spryciara! Oboje są siebie warci...
    Kontem oka zobaczyłam jak Harry mówi bezgłośne "dziękuję" w stronę Alice. Wywróciłam oczami. Odprowadziłam przyjaciółkę do drzwi, ponieważ oświadczyła, że musi już iść. Pociągnęłam Loczka za rękę w stronę salonu. Rozłożyliśmy się na kanapie i zrobiliśmy sobie wieczór filmowy. Podczas filmów, Harry cały obejmował mnie ramieniem, a ja leżałam wtulona w jego tors. Co jakiś czas wymienialiśmy się drobnymi pocałunkami. Było naprawdę romantycznie.
    Kiedy film się skończył wyłączyłam pilotem sprzęt, walnęłam chłopaka poduszką w twarz i krzyknęłam:
- Kto ostatni na górze, ten jutro robi śniadanie!
    Pobiegłam szybko do schodów i zaczęłam wspinać się co dwa schodki. Zobaczyłam, że Harry mnie dogania, więc jeszcze bardziej przyspieszyłam. Znalazłam się w swoim pokoju, rzuciłam się na łóżko, a po chwili poczułam ciężar na plecach i dłonie oplatające mnie dookoła talii i zaciskające się w szczelnym uscisku.
- Albo będzie remis albo będziemy tak leżeć do rana. A uwierz... mnie jest bardzo wygodnie.
    Był strasznie ciężki. Nie widziałam innego rozwiązania, jak tylko się poddać.
- Okej, okej! Remis, a teraz, proszę, możesz ze mnie zejść? Jesteś strasznie ciężki.
    Podniósł się ze mnie, lecz nadal opierał się rękoma na łóżku. Przekręciłam się na brzuch i byłam teraz pod Harry'm. Cały czas się uśmiechał. Położył się na mnie i zamruczał:
- Mmm... jak wygodnie! Mam poduszki. -zaśmiał się, a ja go zrzuciłam z siebie, lecz nie dałam za wygraną. Teraz to ja leżałam na nim.
- Teraz mi jest wygodnie!
    Poruszył brwiami w górę i w dół.
- Mi w tej chwili również jest wygodnie, nawet nie wiesz jak bardzo. To co, śpimy tak do rana, nie, kochanie?
    Wywróciłam oczami, nadal się uśmiechajac.
- Idę pod prysznic. -oznajmiłam.
    Wstałam z niego, przyznam, bardzo niechętnie. Wzięłam kosmetyczkę i szczotkę do włosów. Już miałam wychodzić z pokoju, kiedy usłyszałam chrząknięcie Harry'ego.
- Chyba o czymś zapomniałaś?
    Rozejrzałam się po pokoju. Nie mogłam ustalić, czego nie wzięłam.
- O czym?
- O mnie, oczywiście. Mogę się przyłączyć?
    Zaśmiałam się, a Harry mi zawtórował.
- Nie, misiu, nie dziś. -odpowiedziałam mu i wyszłam z pokoju, kierując się w stronę łazienki. Zamknęłam się od środka... Już wiedziałam do czego zdolny był mój chłopak. Rozebrałam się, swoje rzeczy wrzuciłam do kosza na brudy i weszłam pod prysznic. Umyłam ciało wiśniowym żelem, a włosy kokosowym szamponem. Zakręciłam wodę, wyszłam z kabiny, owinęłam się dużym, białym ręcznikiem. Po chwili uświadomiłam sobie, że zapomniałam najważniejszej rzeczy -piżamy.
    No pięknie! Teraz będę musiała wyjść w samym ręczniku do Harry'ego, napewno nie odbierze to za znak do działania. Nie, w ogóle!
    Pobiegłam szybko do pokoju. Na mój widok, Harry tylko wytrzeszczył ze zdumienia oczy.
- Czemu mi to robisz, kobieto!!! -krzyknął, a jego oczy przepełnione były bólem.
- Wybacz, kochanie, zapomniałam piżamy. -roześmiałam się. Był taki zabawny! I myślał, że robię mu to specjalnie. Może się z nim trochę podroczę? Nie spuszczał ani na chwilę ze mnie swojego wzroku, więc pomyślałam, że to wykorzystam. Odwróciłam się do niego tyłem i ruszyłam powoli w stronę drzwi. "Niechcący" opuściłam ręcznik, odsłaniając całe moje plecy oraz dołeczki nad pośladkami.
- Upsss, niechcący. -powiedziałam sztucznie i zaśmiałam się złośliwie. Odwracając się zauważyłam, że Harry patrzy na moje ciało, od góry do dołu z szeroko otwartymi oczami i ustami.
    Przebrałam się w biały top i błekitne, krótkie spodenki w gwiazdki. Wróciłam do chłopaka. Jego ubrania dostrzegłam porozrzucane na podłodze, a on sam leżał w moim łóżku pod kołdrą z rękoma splecionymi pod głową. Wyglądął jakby na mnie czekał.
- Harry, czy ty...?
- Nie martw się. Jestem w bokserkach, chodź przyznam szczerze, że wolę spać nago. Tak na marginesie, seksownie wyglądasz w tej piżamce.
- Dziękuję. A teraz chodźmy już spać, bo jestem strasznie zmęczona.
    Wgramoliłam się do łóżka i położyłam obok mojgo chłopaka.
- Dobranoc, Loczek. -obróciłam się do niego plecami.
- Ooo, nowa ksywa! Podoba mi się. Dobranoc, kochanie.
    Odwróciłam się do niego plecami, a on objął mnie w pasie i pocałował w czoło. Chwilę później zasnęłam.
__________________________
Witajcie, miśki wy moje ! Tak, wiem, jestem okropna! Jestem straszna, że przez tak długi czas nic nie dodawałam. Wybaczcie, ale naprawdę nie miałam czasu, albo chęci. :C Ale na szczescie dokonczylam ten rozdzial i już zaczęłam pisać imaginy. Nie wyszedl mi za dobrze, prawda :'C Ocenicie? I jeszcze raz przepraszam !!! <3 Podawajcie tt i blogi, bede informować !
~A.

 
    
     

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 6 - Spacer

    Harry pomachał widowni, która pożegnała go licznymi brawami, po czym zszedł ze sceny. Od razu został wyściskany przez swoją rodzinę i przyjaciół, którzy byli ubrani w białe i czarne koszulki z napisem: "WE THINK HARRY HAS THE X FACTOR".
    Usiadłam na skórzanej kanapie, nadal wpatrując się w ekran telewizora, choć na scenie był już inny uczestnik. Nie miałam ochoty oglądać reszty programu. No bo w końcu, co mogło być bardziej interesujące, niż osoba obdarzona niezwykłym głosem, a w dodatku uczęszczająca ze mną do szkoły? Zresztą to był Harry Styles, który coraz częściej pojawiał się w moim życiu, a mnie na nim, coraz bardziej zależało.
- Jess, nadal nie mogę uwierzyć, że to był Harry, twój Harry! -Alice kręciła głową z niedowierzaniem.
    Wyłączyłam telewizor i spojrzałam na nią, z wciąż niewygasłym podnieceniem w oczach.
- Ja też nie. Dlaczego mi nic nie powiedział? -zastanawiałam się.
- Może to miała być niespodzianka?
    Zaśmiałam się kpiąco, a mój wzrok przeniósł się na wielką kałużę na podłodze przed telewizorem.
- Niespodzianka... przez którą o mało co nie zakrztusiłam się sokiem...
    Alice wywróciła oczami i usiadła koło mnie na kanapie.
- Dobra, rozumiem twoją pretensję, ale bez względu na to, co dzisiaj zobaczyłyśmy, spotkasz się z nim jutro, prawda?
- Tak, spotkam się. Musi mi wytłumaczyć, dlaczego nie wspomniał nic wcześniej o tym, że będzie występował w X Factor! Ach, no i oczywiście pogratuluję mu za udany występ! -zobaczyłam, że Alice chce coś powiedzieć, więc szybko ją wyręczyłam. -Nie martw się, kochana, w twoim imieniu również. -uśmiechnęłam się do niej słodko.
    Udałyśmy się na górę. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na Twittera. Było tam pełno tweetów na temat Harry'ego i jego występu. Wszystkie dziewczyny były nim zachwycone i podniecały się jego głosem i wyglądem. Żałosne, nawet go nie znają, pomyślałam. W tym momencie czułam tylko i wyłącznie zazdrość, która coraz bardziej we mnie narastała. Tak, to prawda, byłam o niego cholernie zazdrosna. Bo przecież to ja go znałam! Ja dowiedziałam się od niego, że lubi śpiewać.
    Opadłam ciężko na łóżko i wydałam z siebie głośne westchnienie. Wpatrywałam się bez celu w sufit.
- O czym myślisz? -zapytała Alice.
    Nie zaszczycając jej spojrzeniem, odpowiedziałam:
- On się stanie sławny. A to oznacza, że zapomni o mnie i już zawsze będę dla niego tylko zwykłą dziewczyną bez talentu... Pewnie w końcu przestanie chodzić do szkoły i już nigdy go nie zobaczę, no, chyba, że w telewizji, internecie lub na okładce jego własnej płyty... Będę dla niego nikim. -Alice przysunęła się do mnie bliżej i otarła mi dłonią łzy, powoli spływające po moich policzkach.
- Nie możesz tak myśleć! Przecież zaprosił cię na spacer! Chyba nie zrobił tego bez powodu, prawda? Znaczysz coś dla niego... Wystarczy przyjrzeć się jak na ciebie patrzy. W jego spojrzeniu widzę ogromną czułość z domieszką pożądania... tak, to na pewno pożądanie!
    Zaśmiałam się. Alice zawsze umiała poprawić humor. Po prostu kochałam tą dziewczynę!
    Podniosłam się do pozycji siedzącej. Otarłam resztki łez z policzków i przytuliłam się do mojej najlepszej przyjaciółki pod słońcem. Zalogowałam się na Facebook'a i zobaczyłam jedno zaproszenie do grona znajomych. Kliknęłam w powiadomienie i zobaczyłam nazwę: Harry Nugget Styles. Od razu zaakceptowałam zaproszenie. Nie wylogowując się z Facebook'a poszłam na dół po coś do jedzenia, dla siebie i Alice, a gdy wróciłam usłyszałam odgłos oznaczający nową wiadomość. Rzuciłam jedzenie w stronę Alice i wskoczyłam na łóżko biorąc laptopa na kolana. Wiadomość była od Harry'ego. Widać był już w domu, po swoim występie...
- Kto napisał? -zapytała podekscytowana Alice.
    Zlekceważyłam pytanie przyjaciółki. Zżerała mnie ciekawość, co napisał, choć z drugiej strony, bałam się, że może to być odwołanie naszego jutrzejszego spaceru. Od razu otworzyłam okienko wiadomości.

















 
 
    A więc chciał się upewnić czy go nie wystawię? Ach, ten Harry. Jak on mógł tak w ogóle myśleć! Uśmiechnęłam się do ekranu laptopa i bez wahania odpisałam:



















- Do czego ty się tak szczerzysz? -Alice przysunęła się bliżej mnie i spojrzała na monitor. -Aha, rozumiem. Przecież to Harry... -gwizdnęła i zaśmiała się, a ja walnęłam ją łokciem w bok.
    Harry odpisał po dwóch minutach. Otworzyłam wiadomość:

















 

    Zauważyłam, że pierwszy raz zwrócił się do mnie zdrobniałą formą mojego imienia.
- Czemu nie powiesz mu, że oglądałaś jego występ?
- Chcę z nim o tym porozmawiać jutro. Mam nadzieję, że będzie zaskoczony, kiedy zacznę mu gratulować. -uśmiechnęłam się chytrze.
- Ja również mam taką nadzieję. -Alice przeniosła wzrok ze mnie na ekran laptopa -Hej! Na co czekasz?! Odpisz mu! Chyba, że chcesz, abym zrobiła to za ciebie. A obie wiemy, że to może się źle skończyć.
    Dobrze wiedziałam do czego była zdolna ta dziewczyna. Przestraszona szybko zaczęłam układać w myślach odpowiedź, aż w końcu wystukałam na klawiaturze tylko:

 















 

    Alice pożegnała się ze mną i poszła do sypialni obok. Wylogowałam się z Facebook'a i położyłam na łóżku. W końcu niespodziewanie zasnęłam.

    Obudziłam się przeciągając się na swoim wielkim łóżku z satynową pościelą. Odkryłam kołdrę na bok i odwróciłam się na brzuch. Zobaczyłam coś, co było dla mnie niezwykle szokujące, ale również w ogóle niezrozumiałe. Otóż, obok mnie na łóżku, leżał Harry w samych czarnych bokserkach od Calvina Kleina, które wprost uwielbiałam u chłopców. Nie był przykryty kołdrą, więc mogłam podziwiać jego delikatnie wyrzeźbione mięśnie brzucha. Z jednej strony, chciałam jak najszybciej wstać z łóżka i zacząć krzyczeć, lecz z drugiej, miałam ochotę zostać w nim i nacieszyć się widokiem półnagiego Harry'ego. Leżałam więc nadal na brzuchu wpatrzona w śpiącego chłopaka. Przekręciłam się na lewy bok i podparłam głowę na łokciu. Nagle moja prawa ręka samoistnie zaczęła dotykać loczków chłopaka, a później przejechała po jego idealnych ustach. Nawet nie drgnęłam, kiedy chłopak się obudził. Otworzył oczy i wbił we mnie swoje zielone tęczówki. Świdrował mnie spojrzeniem, aż w końcu lewy kącik jego ust delikatnie drgnął, jakby miał zamiar się uśmiechnąć. Po chwili to zrobił, lecz jego uśmiech, a zarazem spojrzenie były przepełnione pożądaniem. Zbliżał się, aby mnie pocałować...
- Jessica, cholera jasna! Wstawaj! -usłyszałam głos, niemal krzyk, przyjaciółki, lecz nie byłam jeszcze całkowicie wybudzona. Po chwili Alice powiedziała spokojniej -Harry tu jest.
- Co?! Gdzie?! -poderwałam się gwałtownie z łóżka i spadłam z hukiem na podłogę. Alice upadła na podłogę obok mnie i zaczęła wprost tarzać się ze śmiechu, co chwila łapiąc się za brzuch.
- Ha. Ha. Ha. -zaśmiałam się sztucznie. -Bardzo śmieszne. Co cię opętało? Zwariowałaś czy jak?! Przecież mogłam sobie coś zrobić!
- Przepraszam, nie spodziewałam się takiej reakcji. Zresztą to był jedyny sposób, abyś wstała szybko z łóżka. Spałaś w ubraniu i nie zmyłaś makijażu. Wyglądasz tragicznie! Zresztą jest już czternasta godzina! Strasznie długo spałaś!
    Wywróciłam oczami.
- Może miałam powód, żeby się jeszcze nie budzić! -warknęłam.
    Alice patrzyła na mnie zdumiona. Eh, musiałam jej wszystko powiedzieć, jak zawsze.
-  Śnił mi się Harry, okej? Tylko błagam nie piszcz, nie krzycz, nie skacz.
    Zasłoniła usta ręką, aby nie wybuchnąć, jak to zwykle miała w zwyczaju. Odczekała chwilę, a później powiedziała:
-O-em-gie! Opowiadaj, błagam, błagam! Co ci się śniło?! Może to jakiś sen proroczy? -zachichotała.
    Opowiedziałam jej cały sen, z najdrobniejszymi szczegółami, żeby mogła się trochę "pojarać". Była podekscytowana, jak i również rozmarzona. Chyba muszę jej znaleźć chłopaka! Niech jego trochę pomęczy...
    Spojrzałam na zegar. Wybił właśnie piętnastą godzinę. Musiałam szybko zjeść obiad, który zostawili mi rodzice i zacząć się powoli przygotowywać. 
    Wzięłam zimny prysznic, aby się całkowicie rozbudzić i umyłam głowę szamponem o zapachu truskawek. Nie wysuszyłam włosów, tylko zostawiłam je mokre, aby same wyschły.
    Szybko zjadłam obiad w kuchni, a potem wróciłam do swojej sypialni, gdzie Alice włączyła muzykę ze swojego telefonu. W tej chwili słyszałam początek jej ulubionej piosenki: Shoot To Thrill, zespołu AC/DC.
    W międzyczasie, kiedy dziewczyna zaczynała śpiewać refren piosenki, ja udałam się do łazienki. Rozczesałam już niemal suche włosy i wydłużyłam rzęsy mascarą. Ubrałam na siebie niebiesko-czerwoną koszulę w kratę, czarne rurki i vansy, a na głowę założyłam granatową czapkę, luźną z tyłu głowy.
- Alice, jestem gotowa!
    Przyjaciółka zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, po czym uśmiechnęła się i podniosła kciuk do góry, co zapewne miało oznaczać, że dobrze wyglądam.
- Wychodzisz już? -zauważyła, że biorę do ręki telefon, portfel i klucze od domu. -Przecież masz jeszcze jakąś niecałą godzinę.
- Tak, wiem, ale chciałam się sama przejść. Będziesz na mnie czekać, jak wrócę?
- Jasne. Baw się dobrze i nie szalej za bardzo.
    Wepchnęłam klucze i portfel do kieszeni spodni, a telefon wzięłam do ręki.
- Alice to spacer, a nie impreza. Jeżeli już to mogę szaleć, skacząc po drzewach, w parku. -zaśmiałam się, wyobrażając to sobie w myślach.
    Wyszłam z domu. Skierowałam się w stronę pobliskiego parku. Pospacerowałam kilkanaście minut wąskimi uliczkami, po czym usiadłam na ławce. Podciągnęłam kolana pod brodę i objęłam je rękoma, aby było mi cieplej. Spoglądałam na przechodniów wypatrując Harry'ego. Spojrzałam na ekran telefonu. Była za pięć dwudziesta. Zaraz powinien się zjawić.
- Buu! -ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.
    Westchnęłam.
- Cześć, Harry. -powiedziałam i odwróciłam się do tyłu. Zobaczyłam Harry'ego wyszczerzonego w szerokim uśmiechu.
    Po chwili zrobił minę smutnego dziecka i powiedział:
- Czemu się nie przestraszyłaś?
- Bo, po pierwsze: poznałam twój głos, a po drugie: usłyszałam twoje słynne "Buu"! -zaśmiałam się.
    Chłopak zmarszczył brwi.
- Dlaczego "słynne"?
    Odczekałam chwilę patrząc mu prosto w oczy, aż zacznie coś podejrzewać. 
- O cholera. -powiedział tylko.
    Podeszłam do niego pocałowałam go w policzek i przytuliłam go mocno.
- Gratuluję udanego występu, panie Harry Styles! 
- Nie wiedziałem, że oglądasz X Factor! A i przepraszam, że nic ci nie powiedziałem. -rzekł skruszony.
- Przez ciebie -dotknęłam go palcem wskazującym w tors -o mało co nie udławiłam się sokiem, a Alice prawie wywróciła się na schodach.
    Patrzył na mnie przerażony.
- Okej, okej. Opowiem ci wszystko od początku. A więc razem z Alice, nie przegapiłyśmy jeszcze żadnego odcinka X Factor, więc umówiłyśmy się do mnie, do domu na kolejny... Kiedy zostało z jakieś pięć minut do rozpoczęcia programu, Alice poszła się umyć, a ja nalewałam sobie sok. Nagle usłyszałam znajomy głos, podeszłam do telewizora, popijając sok i zobaczyłam ciebie! Wyplułam napój na podłogę i zaczęłam się nim krztusić. Później zawołałam Alice, która o mało co się nie zabiła na schodach. To co zobaczyłyśmy... było na prawdę wielkim szokiem.
- Nie spodziewałem się, że tak to się potoczy... Gdybym tylko wiedział, że oglądasz X Factor!Następnym razem będę ci mówił o wszystkim. Przecież nie chcemy, żeby ktoś tu dostał zawału, udławił się lub spadł ze schodów.
    Oboje się zaśmialiśmy. Zaprosił mnie tylko na spacer, lecz zapowiadało się na prawdę fajnie. Samo jego towarzystwo sprawiało, że czułam się szczęśliwa.
- To jak, idziemy się przejść?
    Przytaknęłam i splotłam ręce na piersi. Powinnam była jeszcze ubrać coś na siebie. Robiło się coraz chłodniej. Harry, zauważając, że jest mi zimno, zdjął swój płaszcz i zarzucił mi na ramiona.
- Dziękuję. Mów jak tobie też będzie zimno, myślę, że twój płaszcz pomieści nas oboje.
    Harry nagle zaczął pocierać swoje ramiona i specjalnie szczękać zębami. Zaśmiałam się. On wiedział jak mnie rozbawić. Podałam mu lewą stronę płaszcza. Okrył się nią, tak że teraz stykaliśmy się rękami. Chwilę szliśmy w milczeniu, aż w końcu odwrócił się w moją stronę i powiedział:
- Chyba wiem, co zrobić, żeby zrobiło nam się cieplej... -uśmiechnął się i zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, aż dzieliło nas już tylko kilka centymetrów. Tym razem to ja zrobiłam kolejny krok i musnęłam jego usta. Później poczułam jak rozszerza moje wargi swoim językiem. Złapałam go za włosy, a on mocniej przyciągnął mnie do siebie, tak że nasze ciała stanowiły teraz jedność. Całował mnie czule i delikatnie, lecz później nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny i namiętny. Gładziłam go po włosach, a on masował moje plecy. W końcu oderwaliśmy się od siebie dysząc ciężko.
- Rzeczywiście, teraz jet cieplej. -zarumieniłam się i spuściłam wzrok, nie mogąc przestać się uśmiechać.
__________________________
Witam kochani! Baaaardzo przepraszam, że długo nie pisałam, ale byłam na wakacjach poza krajem i nie miałam na nic czasu. Mam nadzieję, że wynagrodziłam Wam to długim rozdziałem, który urozmaiciłam rozmową z Fb. ;p fajny pomysł z tą rozmową ?? 
Chciałam was poinformować, że pisząc te rozdziały wkładam w nie całe swoje serce, ponieważ chcę, aby były one dobrze napisane, bez błędów, itd. Zanim dodam każdy rozdział czytam go kilka razy, aby niczego nie przeoczyć. Dlatego czasami, dużo czasu mi zajmie, zanim dodam kolejny rozdział. Ten dłuższy rozdział jest również prezentem ode mnie dla was, ponieważ dzisiaj są URODZINY WMYB <3 Happy B-day WMYB ! ;) Zastanawiam sie czy zalozyc blog z imaginami ? jak myslicie?
to jak 20 komentarzy=kolejny rozdział ? ;D Love Ya ! <3 Xx

poniedziałek, 23 lipca 2012

Powiadomienie

Kochani, mam jedno słowo: WOW! 21 komentarzy pod ostatnim rozdziałem? Jesteście wspaniali! Przepraszam, ale ostatnio nie mam weny... Postaram się dodać 6 rozdział jak najszybciej! :/ Już zaczęłam go pisać. Bądźcie cierpliwi, proszę. ;D Aha i najważniejsze! Dzisiaj 23 lipca... Na tt złożyłam już wszystkim życzenia, ale co tam... Życzę Wam wszystkiego najlepszego, spotkania z 1D i zamieszkania w Anglii! :D Chciałam też podziękować Simonowi, Wam, oczywiście, Directioners oraz 5 wspaniałym chłopakom, którzy zmienili moje życie na zawsze! <3 Nigdy nie kochałam tak bardzo jednego zespołu. Teraz ten zespół jest czymś więcej... jest częścią mojego życia! 
Jestem też naprawdę wdzięczna @TheCookieee (follow her!), która czyta mojego bloga, a ja jej! Jest niezwykle miłą osobą. <3 Dziękuję ci, za te wszystkie miłe słowa. ;D
Polecam też tego bloga: http://wont-let-go.blogspot.com/ tej dziewczyny: @katherine_nut Naprawdę świetny blog! 
Oraz ten blog: http://cauze-we-re-like-na-na-na.blogspot.com/ Dziewczyna, która pisze ten blog ma  wielki talent do pisania, tylko pozazdrościć. ;p
No, to tyle. Do następnego, kochani! xoxo


P.S. Jestem ciekawa czy domyję dzisiaj to na mojej ręce:
;D

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 5 - Zakończenie roku szkolnego / X Factor

<Cz. 1> *Zakończenie roku szkolnego*

- Jessica, wstawaj! Spóźnisz się do szkoły! -poczułam jak ktoś siada obok mnie na łóżku i delikatnie potrząsa moją ręką. Dopiero po chwili zidentyfikowałam głos. Należał on do mojej mamy, Kate. Otworzyłam niechętnie oczy, a po chwili lekko je zmrużyłam i zasłoniłam ręką, ponieważ oślepiło mnie słońce, wnikające przez okno do mojego pokoju. Niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej, przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na mamę.
    Czekała, aż będę całkowicie zdolna do rozmowy. W końcu zapytała:
- Mogłabyś wytłumaczyć mi, dlaczego przez ponad pięć minut wymawiałaś imię "Harry"? -na jej twarzy pojawił się grymas.
    Wytrzeszczyłam na nią oczy i spłonęłam rumieńcem.
- Jak to? Kiedy?
- Niecałe dziesięć minut temu. Nie wstałaś, kiedy zadzwonił twój budzik, więc musiałam cię obudzić, a wtedy zaczęłaś niemal mruczeć to imię. Chodzi o jakiegoś chłopaka? -zapytała mama, czując drobne zakłopotanie. Rzadko rozmawiała ze mną o takiego typu sprawach.
    Starałam się wyglądać normalnie i udawałam przez chwilę, że kompletnie nie wiem o co chodzi. Szybko wymyśliłam jakąś głupią wymówkę. Próbowałam brzmieć przekonująco:
- Wczoraj przed spaniem oglądałam jakiś idiotyczny serial i tam był taki Harry... Wiesz, mamo, taka postać, na widok której dziewczyny wzdychają i w ogóle... Myślę, że to dlatego. Nie przejmuj się. -Posłałam jej delikatny uśmiech i spojrzałam na nią, aby przekonać się, że niczego nie podejrzewa. Po chwili mama kiwnęła tylko głową, na znak zrozumienia, a ja dyskretnie odetchnęłam z ulgą.
    Wyszła z pokoju pozwalając mi się ubrać.
    Było blisko, pomyślałam. Nie chciałam jej na razie informować o jakimkolwiek chłopaku. Harry jeszcze nawet nim nie był, a ja nie chciałam mówić niczego przedwcześnie.
   Wstałam z łóżka i ubrałam długi, luźny, biały top z fioletowym napisem: "I'm sweet. Taste me" oraz granatowe, obcisłe leginsy. Na nogi założyłam czarne sandałki z niskim obcasem. Włosy związałam w koka.
   Zeszłam na dół. Spakowałam śniadanie do torby, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu. Niespodziewanie szybko dotarłam do szkoły, być może dlatego, że chciałam go znowu zobaczyć. Ujrzeć jego szeroki uśmiech, białe zęby i te kręcone, puszyste włosy...
    Spojrzałam na plan lekcji jego klasy, który wisiał na wielkiej tablicy korkowej w głównym korytarzu. Powinien mieć teraz angielski. Odnalazłam wzrokiem jego klasę, lecz Harry'ego nie dostrzegłam. Wyglądało na to, że nie było go dzisiaj w szkole.
    Lekcje dłużyły mi się nieubłaganie, a przerwy spędzałam samotnie na korytarzu. Czasami tylko zamieniłam kilka słów z Adiel i innymi koleżankami, z którymi utrzymywałam bliskie kontakty, podczas nieobecności w szkole mojej przyjaciółki.
    Co prawda Alice jest zwariowana, energiczna i kompletnie nie potrafi ukrywać swoich emocji, ale kiedy nie ma jej ze mną, nie czuję się pewnie. Zawsze muszę mieć ją pod ręką, dlatego te pięć miesięcy bez niej, kiedy wyjechała do USA, były totalną masakrą.
    Byłam przekonana, że Harry pojawi się następnego dnia w szkole, jednak myliłam się. Nie było go. Zajrzałam raz po szkole do piekarni, lecz nawet tam nie ujrzałam jego uśmiechniętej twarzy za ladą. Pomyślałam, że wyjechał, lecz zdziwiło mnie, że nie poinformował mnie o tym i nawet się nie pożegnał. Zrobiło mi się smutno przez chwilę. Nigdy z nikim się tak dobrze nie bawiłam. To Harry sprawiał, że miałam ochotę śmiać się przez cały czas.
   Nadszedł piątek -dzień rozdania świadectw. Spotkałam się wcześniej z Alice, przed szkołą. Moja przyjaciółka ubrana była w białą, luźną i elegancką bluzkę z kołnierzykiem pod samą szyję. Jej zgrabne nogi opinały obcisłe, czarne leginsy. Na nogach miała wysokie koturny. Musiałam przyznać, że wyglądała niesamowicie.
- Witaj, księżniczko! -przywitała mnie radośnie i objęła mocno. - Dla kogo się tak odpicowałaś, co? Ta krótka, czarna spódniczka i te czarne, wysokie pantofle, ach! Oj, komuś tu opadnie szczęka... A my dobrze wiemy komu... -powiedziała teatralnie, wysokim głosem.
   Wywróciłam żartobliwie oczami. Nadal cieszyłam się z towarzystwa Alice, a nawet z jej irytujących żartów. Przypomniałam sobie jednak o Harry'm, a moja mina z wesołej przerodziła się w smutną. Byłam przekonana, że już się z nim nie zobaczę.
- Skoro już wspomniałaś o Harry'm... Dzisiaj rano moja mama przyłapała mnie jak wymawiam jego imię przez sen. Skłamałam, że oglądałam głupi serial i dlatego... -nie dokończyłam zdania, ponieważ Alice złapała mnie za ramiona i odwróciła w stronę schodów.
    Na początku nie wiedziałam o co jej chodzi, lecz po chwili zrozumiałam i... zobaczyłam go. Harry szedł pod górę schodami, prowadzącymi do głównego wejścia szkoły. Kierował się w naszą stronę, a ja przyglądałam mu się z otwartą buzią. Miał na sobie czarne rurki, z nieco opuszczonym krokiem, szarą marynarkę, a pod spodem białą koszulę. Wyglądał niezwykle pociągająco! Co więcej, te ciemne okulary policjantki na jego nosie, tylko dodawały mu seksapilu...
    Znajdował się już tylko kilka metrów od nas. Momentalnie zdjął okulary i schował je do wewnętrznej kieszeni marynarki. Dostrzegłam, że spojrzał na moje pantofle, a jego wzrok bardzo powoli przesuwał się do góry, aż w końcu napotkał moje spojrzenie. Uśmiechnął się szeroko i szybko znalazł się przy nas.
- Cześć, dziewczyny! -przywitał się ze mną i cmoknął mnie w policzek na przywitanie. Tak samo postąpił z Alice, aby dziewczyna nie czuła się niezręcznie. Jednak to była Alice... Ona i niezręczność?! Bałam się nawet myśleć, co dzieje się teraz w jej głowie.
- Witaj, Harry. -odpowiedziałam. - Nie było cię w szkole i myślałam, że wyjechałeś...
- Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem, ale nie miałem na nic czasu. -rzekł poważnym tonem.
    Skinęłam tylko głową nieusatysfakcjonowana jego odpowiedzią, choć wiedziałam, że powinnam teraz cieszyć się, że nigdzie nie wyjechał. Chwilę później skierowaliśmy się na salę gimnastyczną. Uroczystość rozdania świadectw już się zaczynała. Na szczęście nie trwała ona długo. Nim się obejrzałam, już wszyscy zaczęli żegnać się z przyjaciółmi i rozchodzić do swoich domów. Ja również wymieniłam się uściskami z kilkoma osobami, aż w końcu natknęłam się na Harry'ego.
- No, to mamy trzeci raz. Właśnie wpadłem na ciebie trzeci raz. -westchnął i uśmiechnął się szeroko.
    Zaśmiałam się. Czyżby przeznaczenie?
- Hej -dotknęłam go delikatnie w ramię -ja tam nie narzekam. Nie wiem jak ty.-spuściłam wzrok obawiając się jego reakcji.      
    Harry bacznie mi się przyglądał.
- A chciałabyś częściej na mnie powpadać? Znaczy... mam na myśli spacer, wieczorem... -podrapał się po karku widocznie zakłopotany, lecz zauważyłam cień uśmiechu na jego twarzy.
- Jasne, kiedy?
- W niedzielę, o dwudziestej?
- Idealnie. To jesteśmy umówieni.
    Po chwili przytuliłam go na pożegnanie, a on odwzajemnił uścisk. Ślicznie pachniał. Ledwo się od niego oderwałam.
  Wyszłam ze szkoły, trzymając w ręku swoje świadectwo. Odnalazłam wzrokiem Alice i razem zmierzyłyśmy w stronę mojego domu.


<Cz. 2> *X Factor*

    Szłyśmy chwilę w milczeniu. Zaczęłam martwić się, że coś stało się Alice. Znając ją, teraz powinna skakać z podniecenia i drzeć się wniebogłosy, podekscytowana zaistniałą sytuacją z Harry'm.
- Alice, dobrze się czujesz? Jesteś jakaś taka strasznie cicha. -zmarszczyłam czoło. Dziwnie to zabrzmiało. Normalni ludzie zapytaliby ją o to wtedy, kiedy byłaby sobą, czyli krzyczałaby i podskakiwała z radości jak małe dziecko. 
- Tak, czuję się świetnie! Pomyślałam, że nie lubisz jak się tak nadmiernie cieszę.
    No cóż, nie była to do końca prawda. Lubiłam jak okazywała swoją niezwykle szczerą radość, ale wolałabym, żeby nie robiła tego w miejscach publicznych. Ludzie zawsze się wtedy na nas dziwnie patrzą. Teraz jednak nikt nas nie obserwował, ani nie zauważyłam nikogo w pobliżu, więc nie miałam nic przeciwko.
- Alice, nikt nas nie widzi, więc śmiało... nie tłum tego. -uśmiechnęłam się i od razu zobaczyłam jak zmienia się jej wyraz twarzy. Miałam nadzieję, że tego nie pożałuję.
- O-Mój-Boże! Jess, czy ty widziałaś jak on się gapił na twoje nogi?! Oczywiście nie pomińmy tego, że wyglądał jakby chciał zedrzeć z ciebie całe ubranie. Pożerał cię wzrokiem, dosłownie! Ledwo co tam spokojnie wystałam. Nie wiesz, co ja przeżywałam.
    Spojrzałam się na nią jak na wariatkę, ale spokojnie... zawsze się tak na nią gapiłam. 
- Uwierz, Alice, ja nawet bałam się pomyśleć, co wtedy działo się w twojej zwariowanej główce. -zaśmiałam się. -Zresztą, widziałaś jak on nieziemsko dzisiaj wyglądał? A w dodatku te jego perfumy... Kiedy przytuliliśmy się na pożegnanie, myślałam, że nigdy go nie puszczę! Dobrze, że przypomniałam sobie, że na mnie czekasz.
    Alice spojrzała się na mnie i poruszyła żartobliwie brwiami.
- Oj, chyba ktoś nam się tu zakochał...
    Posłałam jej nużące spojrzenie, a po chwili spoważniałam. 
- Nie wiem... może... Ale nadal nie powiedział mi, dlaczego nie było go w szkole.
- Daj spokój, Jess! Może to sprawa rodzinna? Możesz go o to wypytać, kiedy następnym razem się spotkacie.
    Alice zauważyła uśmiech, powoli rozciągający się na mojej twarzy. Zapytała podekscytowana:
- Już się umówiliście, prawda?! Wiedziałam!
- Tak. Zaprosił mnie na wieczorny spacer, w niedzielę.
- Och, jak romantycznie! -rozmarzyła się.
    Wreszcie dotarłyśmy do mojego domu. Weszłyśmy do środka, przywitałyśmy się z rodzicami i pobiegłyśmy na górę. Alice wyciągnęła z mojej szafy swoją torbę, w której znajdowały się jej ubrania, specjalnie spakowane na takie okazje, jak piżama-party. Kiedy zrobiło się późno przebrałyśmy się w piżamy i od razu położyłyśmy się spać.
    Następnego dnia zostałyśmy same w domu i oglądałyśmy jakieś durne seriale, czekając, aż zacznie się X Factor.
- Idę wziąć prysznic. Zawołaj mnie jak się zacznie! -poleciła lekko podekscytowana Alice, kierując się w stronę łazienki na górze.
    Ja, natomiast, stałam w kuchni nalewając do szklanek sok pomarańczowy i wsypując popcorn do miski.
    Usłyszałam jak zaczyna się program. Nie chciałam oglądać początku. Było to po prostu standardowe przywitanie z publicznością i wejście jurorów. Wolałam poczekać, aż zacznie się przesłuchanie. I wtedy usłyszałam znajomy głos... Męski głos. Może mi się tylko zdawało? Ale skądś go znałam. Weszłam do salonu popijając sok, a mój wzrok przeniósł się na ekran telewizora. Momentalnie wyplułam napój na podłogę i zaczęłam się krztusić. Zszokowana wytrzeszczyłam oczy. Zobaczyłam Harry'ego Styles'a, stojącego na środku sceny, trzymającego w ręku mikrofon i przedstawiającego się licznej widowni oraz jurorom. Ubrany był w ciemne spodnie, z lekko opuszczonym krokiem, biały t-shirt i szary sweterek. Jego szyję okalał cienki, ciemno-zielony szal.
- O MÓJ BOŻE! ALICE BETHANY FLOUR, CHODŹ TU, NATYCHMIAST! -krzyknęłam na cały dom.
    W mgnieniu oka ujrzałam przyjaciółkę z mokrymi włosami, owiniętą samym ręcznikiem. O mało co, nie poślizgnęła się na schodach.
- Ej, miałaś mnie zawołać kiedy się zacz... -spojrzała na ekran i urwała. -O KURWA! -krzyknęła, chyba najgłośniej jak potrafiła. Jej ręcznik prawie spadł na podłogę odkrywając jej nagie ciało, lecz złapała go w ostatniej chwili i z powrotem się nim owinęła. Po chwili zorientowała się, co powiedziała. Zdziwiły ją swoje słowa, ponieważ rzadko kiedy przeklinała, lecz ten moment, z całą moją akceptacją, zasługiwał na takie wyrażenie.
- To-to przecież jest Ha-Harry! Słodki Jezu! -wyjąkała i podeszła bliżej mnie. Złapała się jedną ręką za głowę.
    Obie teraz wpatrywałyśmy się osłupiałe w ekran telewizora, gdzie Harry właśnie opowiadał o tym, że pracuje w piekarni i zamierza studiować prawo, socjologię, biznes i "coś jeszcze, ale nie wie co" . Chwilę później zaczął śpiewać ulubioną piosenkę mojej mamy: "Isn't she lovely" Stevie'go Wonder'a. Kiedy usłyszałam jego, wspaniały, pozbawiony jakichkolwiek nieczystych dźwięków, głos, myślałam, że zacznę płakać. 
- Mówił mi, że lubi śpiewać, ale nic nie wspomniał, że ma zamiar pójść do X Factor! Mój Boże, jaki on ma cudowny głos! -powiedziałam do Alice, nie odrywając wzroku od telewizora.
    Nie wiedziałam czy dziewczyna zrozumiała to, co przed chwilą do niej powiedziałam. Zauważyłam, że wpatrywała się pustym wzrokiem w ekran, jakby miała zamiar zaraz zemdleć. Trochę się o nią martwiłam.
    Kiedy Harry skończył śpiewać, nadszedł czas na opinię jury. Nicole Scherzinger i Simon Cowell byli zadowoleni z jego występu. Niestety trzeci z jurorów, Louis Walsh, miał wątpliwości co do tego, czy Harry poradzi sobie z karierą muzyczną. Widownia nie zgadzała się z jego wypowiedzią i na sali słychać było głośne: "Buuuu!". Ostatecznie jednak chłopak przeszedł casting. Chociaż miałam do niego pretensję, że nie poinformował mnie o niczym wcześniej, obie z Alice zaczęłyśmy skakać z radości i cieszyć się z jego sukcesu. 
_________________________
Ok, a więc stwierdziłam, że podzielę ten rozdział na 2 części. Czekam na dużo komentarzy! Hmm... Wprowadźmy mały szantażyk. 5 komentarzy=kolejny rozdział. :D Mwah! ;3 Linki waszych blogów u mnie - mile widziane. :) Możecie dodać opinię na temat tego rozdz. i kolejnych na Twitterze.  (@lovecurls_Harry) Osoby niezalogowane również mogą dodawać komentarze. -tak dla wiadomości. Liczę na Was, kochani! BIG LOVE Xx
~A.




piątek, 13 lipca 2012

Powiadomienie

Siemano! :* Piszę właśnie 5 rozdział, ponieważ jestem zadowolona z przynajmniej tych czterech komentarzy pod 4 rozdziałem. Zawsze coś... ;D Ale liczba obserwatorów... kiepsko ;p. Liczyłam na więcej, no ale cóż. I tak jestem wdzięczna. Chciałam się Was też zapytać czy macie ochotę na jakieś imaginy. Nigdy żadnego jeszcze nie pisałam, dlatego to byłby mój pierwszy raz. :) To co, chcielibyście? 5 rozdział wkrótce. <3
~A.
Dla Was całusek specjalnie od Hazzy ;D : 



poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 4 - "The Bakery"

    Harry opierał się plecami o metalową poręcz schodów. Między jego nogami leżała brązowa torba. Wpatrzony był uważnie w ekran swojego iphona, dlatego w ogóle nie zauważył, że przed nim stanęłam.
- Cześć -rzuciłam niepewnie.
    Momentalnie schował telefon do kieszeni kurtki, spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami i uśmiechnął się, jak to zwykle miał w zwyczaju.
- Cześć. Zaczynam pracę dopiero za dwadzieścia minut, więc możemy się przejść. Jeśli masz ochotę, oczywiście. -dodał szybko zarzucając swoimi gęstymi i kręconymi włosami.
- Jasne, z wielką chęcią. -odwzajemniłam uśmiech.
    Pogoda nie była zbytnio odpowiednia na spacer, ponieważ niebo było zachmurzone i padał delikatny deszczyk. Szliśmy chwilę w milczeniu. Kątem oka dostrzegłam, że Harry co chwila dyskretnie na mnie spogląda. Włożył dłonie do kieszeni kurtki i w końcu przemówił:
- Opowiedz mi coś o sobie. Nic o tobie nie wiem...
- Hm... Dobrze. To zacznę od tego, że jestem w połowie polką - od strony mamy. Urodziłam się w Polsce, lecz kiedy miałam dwa lata rodzice przeprowadzili się ze mną do Anglii, tutaj, do Holmes Chapel. Jeżdżę do mojego kraju co dwa lata, odwiedzić rodzinę i znajomych.
- Zgaduję, że urodę odziedziczyłaś po mamie? -zapytał, śmiało patrząc mi w oczy. -Słyszałem, że polki są bardzo ładne. -znowu się szeroko uśmiechnął.
    Zaśmiałam się oczarowana jego wypowiedzią. Po pierwsze: w sprytny sposób powiedział mi, że jestem ładna, a po drugie: miło było słyszeć, że ktoś interesuje się krajem, z którego pochodzę.
- Tak, dobrze słyszałeś. Myślę, że powinieneś kiedyś odwiedzić Polskę. -przerwałam na chwilę, a potem kontynuowałam opowieść o sobie. -A więc, uwielbiam słuchać muzyki, oglądać filmy i... tak między nami, kocham śpiewać, ale tylko wtedy, kiedy jestem sama w domu.
- Lubisz śpiewać? Może dziwnie to zabrzmi, bo jestem chłopakiem, ale ja też. Kiedy śpiewam, to zapominam o dniu i czasie. Muzyka sprawia, że robię na chwilę pauzę w moim życiu. Nie mógłbym bez tego żyć.
    Spuścił głowę i wbił wzrok w chodnik. Najwyraźniej uważał, że powiedział za dużo i bał się co o nim pomyślę. Dotknęłam jego ramienia.
- To słodkie, kiedy chłopak ma takie hobby. Mogłabym kiedyś posłuchać jak śpiewasz? -zapytałam niepewnie.
    Harry podniósł na mnie wzrok i od razu zobaczyłam dwa dołeczki na jego policzkach. Tak pięknie się uśmiechał... Lewą stronę górnej wargi zawsze miał leciutko wysuniętą do góry... Był to naprawdę drobny szczegół, ale właśnie on sprawiał, że jego uśmiech był wprost powalający.
- Może kiedyś... -mrugnął do mnie, a ja szybko odwróciłam wzrok. Przygryzłam dolną wargę, próbując powstrzymać rozkwitający uśmiech na mojej twarzy.
- Teraz ty opowiedz coś o sobie. Na razie wiem tylko, że pracujesz w piekarni i lubisz śpiewać. Słucham, co jeszcze?
    Zastanowił się chwilę, a potem zaczął o sobie opowiadać. Mówił o swoim ulubionym jedzeniu, o spędzaniu czasu na wygłupach z przyjaciółmi i o wielu innych rzeczach. Był zwariowanym chłopakiem. Zauważyłam, że już o niczym nie wstydzi mi się powiedzieć. Po prostu był sobą. Jednak niesamowite było w nim to, że przez cały ten czas nie znikał mu uśmiech z twarzy. Chłopak był po prostu pełen energii!
- No to jesteśmy. -Harry wskazał na kremowy budynek z niewielkim, pochyłym i czerwonym napisem na szybie: "The Bakery". Na jego bocznej ścianie widniał z kolei wielki, ciemno-czerwony kwadrat z napisem w środku:


"W. Mandeville
GROCER & BAKERY
MAKER OF
HOVIS"

    Chłopak wszedł do środka i przytrzymał mi drzwi. Znalazłam się w niewielkim, acz przytulnym pomieszczeniu. Harry polecił mi, abym zajęła miejsce, przy jednym z okrągłych stołów. On sam zaś przywitał się z właścicielem piekarni i udał się do pomieszczenia dla pracowników. Po chwili wrócił ubrany w czerwoną koszulkę roboczą. Nie było na razie żadnych klientów, więc Harry usiadł przy stoliku, naprzeciwko mnie.
- Czego sobie pani życzy? -zażartował.
- Poproszę dwie gałki lodów -czekoladową i śmietankową. -odpowiedziałam, żartobliwie podnosząc głowę do góry.
    Harry wstał z krzesła i udał się za ladę, mówiąc:
- Już się robi! Na koszt firmy, oczywiście.
    Wstałam, aby odebrać "zamówienie", lecz on tylko pokręcił głową i sam przyniósł mi rożka owiniętego w serwetki. Chwilę posiedzieliśmy i pogadaliśmy o szkole i wspólnych zainteresowaniach, a później Harry musiał  obsłużyć klientów, których z każdą chwilą przybywało coraz więcej. Ja, natomiast, bacznie go obserwowałam. Był niezwykle uprzejmy dla klientów, a przede wszystkim dla dzieci. Przez cały ten czas nie odrywałam od niego wzroku, a kiedy to zauważył, przesłał mi chyba najsłodszy uśmiech, jaki do tej pory widziałam. Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok, lecz oboje nie przestaliśmy się uśmiechać. 
    Kiedy Harry skończył pracę odprowadził mnie pod same drzwi mojego domu.
- Dziękuję ci, że towarzyszyłaś mi przy pracy.
- Nie ma za co. Było naprawdę zabawnie!
    Staliśmy na przeciwko siebie, a po chwili Harry zrobił krok w moją stronę.
- Jessica... powtórzymy to jeszcze?
- Masz na myśli randkę? -zapytałam chcąc się upewnić.
    Skinął głową i poprawił dłonią grzywkę.
- Jasne. -uśmiechnęłam się promiennie. - Dziękuję za dzisiaj.
    Harry niespodziewanie podszedł do mnie jeszcze bliżej i cmoknął mnie w policzek. Poczułam falę gorąca rozchodzącą się po mojej twarzy.
- Do zobaczenia. -pożegnał się.
- Cześć. -powiedziałam szybko, otworzyłam drzwi i weszłam do domu.
    Wyjrzałam dyskretnie przez małe okno. Harry stał jeszcze w tym samym miejscu i uśmiechał się sam do siebie. Nagle wykonał tryumfalny skok, a ja zaczęłam się tak śmiać, że rozbolał mnie brzuch. 
    Zdjęłam buty i kurtkę i poszłam na górę do swojego pokoju. Wyjęłam telefon z kieszeni jeansów i odnalazłam numer Alice w kontaktach. Wcisnęłam: "Połącz". Dziewczyna odebrała po trzech sygnałach.
- Hej, Alice. Jestem już w domu.
- Cześć. Opowiadaj, jak było?! Proszę cię! Nie trzymaj mnie tak w nieświadomości! Mów! -Odsunęłam telefon od ucha, ponieważ Alice niemal krzyczała do słuchawki.
- Dobra, dobra, ale błagam cię, przestań tak głośno mówić! No więc tak... Najpierw poszliśmy na króciutki spacerek, a później do piekarni. Gadaliśmy chwilę i Harry musiał obsłużyć klientów. Kiedy skończył pracę, odprowadził mnie do domu i pocałował mnie w policzek oraz zapytał się czy jeszcze się spotkamy. Zgodziłam się, oczywiście. Był taki słodki i cały czas się uśmiechał. Myślę, że... ja... coś do niego czuję.
- To świetnie! Jess, nawet nie wiesz jak się cieszę. -W głosie Alice słychać było szczerą radość. - A tak w ogóle to zapraszam cię do mnie w sobotę. Będziemy opychać się popcornem i oglądać... no zgadnij co.
    Wcale nie musiałam zgadywać. Nie przegapiłyśmy jeszcze nigdy, ani jednego odcinka X Factor.
- Serio? Każesz mi zgadywać coś, co jest tak oczywiste? Matko, X Factor to chyba całe nasze życie!-zaśmiałam się, a Alice mi zawtórowała.
- Słuchaj, muszę już kończyć. Aha, i jeszcze jedno... w szkole będą dopiero w piątek, na zakończeniu roku szkolnego. Źle się czuję i mama pozwoliła mi zostać w domu. Zresztą i tak nie robimy już nic ważnego w szkole. To do zobaczenia na zakończeniu. Pa.
- Cześć. -pożegnałam się i rozłączyłam.
    Usłyszałam jak rodzice wrócili do domu. Poszłam się z nimi przywitać, a później położyłam się spać, ponieważ było już późno, a ja sama odczuwałam zmęczenie.
__________________________
A więc jest już 4 rozdział ! Dopiero się rozkręcam i mam już zaplanowanych kilka rozdziałów (mam nadzieję, że wyjdą dobrze), ale niestety nic Wam nie zdradzę. :D Mam nadzieję, że dojdzie tutaj więcej czytelników, ponieważ piszę tego bloga ze względu na Was. 
Byłabym wdzięczna, gdybyście zachęcali innych do odwiedzania mojego bloga. 
Liczę na dużo komentarzy i obserwatorów. ;*
P.S. Co z wyglądem strony? Zmienić coś?

piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 3 - "Do trzech razy sztuka"

    Chłopak uśmiechnął się do mnie lekko, ukazując swoje białe zęby, a po chwili zabrał ręce z mojej talii i schował dłonie do kieszeni jeansów. Poczułam ciepło na swoich policzkach. Spuściłam na chwilę wzrok, nie chcąc, aby Harry zobaczył jak się rumienię. Nic nie mogłam na to poradzić; jego uśmiech był wprost oszałamiający, a w dodatku to śmiałe spojrzenie przeszywało mnie na wylot.
- Przepraszam... -zaczął przerywając niezręczną ciszę -Spieszyłem się, żeby oddać rozprawkę na biologię, przed wyjściem nauczycielki z klasy.
- To też moja wina. Przeglądałam swój sprawdzian i nie zwracałam na nic innego uwagi.
    Harry zmarszczył na chwilę czoło.
- W tak krótkim czasie wpadliśmy już na siebie dwa razy, tutaj, na korytarzu szkolnym... Nie sądzisz, że to dziwne? 
    Tak, to dziwne, ale mnie się podoba, pomyślałam. Na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech.
- Wiesz, Harry, do trzech razy sztuka!
    Zaśmialiśmy się razem. Nagle rozejrzałam się dookoła. Korytarz był już prawie pusty, a ja nawet nie słyszałam dzwonka na lekcję.
- Muszę już iść. Miło się rozmawiało, Harry. -posłałam mu słodki uśmieszek. Mało by brakowało, a powiedziałabym: "Cieszę się, że na mnie wpadłeś".
    Odwróciłam się i ruszyłam w stronę swojej klasy. Harry złapał mnie delikatnie za nadgarstek i zapytał:
- Robisz coś dzisiaj po szkole? Pracuję w piekarni na Macclesfield Road i pomyślałem, że może wpadniesz i pogadamy. Tak na marginesie... mamy całkiem dobre lody. -poprawił ręką gęstą grzywkę i znowu przesłał mi szeroki uśmiech.
    Tak, Harry, tak!, wyrywał się głos w mojej głowie. Po chwili jednak powiedziałam spokojnie:
- Macclesfield Road? To niedaleko mojego domu. Z przyjemnością wpadnę. To do zobaczenia! -pomachałam mu i pobiegłam do klasy.
    Przeprosiłam nauczycielkę od polskiego za spóźnienie i zajęłam swoje miejsce na końcu sali. Oparłam głowę o łokieć i wsłuchałam się w słowa polonistki. Całe szczęście lekcja minęła szybko, ponieważ oglądaliśmy jakiś czarno-biały film, przez który niemal połowa klasy zasnęła, wliczając w to mnie.
    Kiedy wyszłam z sali, po dzwonku, zauważyłam Alice opartą plecami o szafki. Ona również zwróciła na mnie uwagę.
- Nie było cię na pierwszej przerwie. Oj, ostro się tłumacz, koleżanko. Mam nadzieję, że robiłaś coś niezwykle ważnego, hm, no nie wiem... na przykład rozmawiałaś z Harry'm? -Alice splotła ręce na piersi niezwykle podekscytowana wyczekując odpowiedzi.
    Zamknęłam powoli oczy i puknęłam się lekko w czoło.
- Och, Alice strasznie cię przepraszam! Kompletnie zapomniałam, że byłyśmy umówione. I tak, rozmawiałam z... -nie dokończyłam zdania, ponieważ przerwała mi przyjaciółka.
- Ćssssi! -uciszyła mnie. -Jesteś usprawiedliwiona. Jeśli z nim rozmawiałaś, to nie ma o czym mówić. Okej, a więc opowiadaj! O czym gadaliście?
- Znowu na siebie wpadliśmy, dosłownie. Mało brakowało, a wywaliłabym się, ale Harry złapał mnie w ostatniej chwili. Zaprosił mnie na lody do piekarni, gdzie pracuje po szkole. -spojrzałam na jej twarz. -Tak, Alice, ja też się strasznie cieszę! A teraz zamknij buzię, bo się ludzie na ciebie patrzą.
    Alice podskoczyła uradowana i bez przerwy potrząsała mnie za ramiona. Jak widać nie obchodziło ją teraz, co pomyśli sobie o niej reszta uczniów, która w tej chwili omijała nas szerokim łukiem. Ta dziewczyna chyba nie miała wstydu.
- To świetnie! Jak ja się cieszę! Idziesz na randkę z niezłym przystojniakiem!
    Pociągnęłam Alice za bluzkę w stronę damskiej toalety. Kiedy już byłyśmy w pomieszczeniu machnęłam jej ręką przed twarzą.
- Okej, Alice. Teraz możesz kontynuować.
    Dziewczyna znowu zaczęła skakać z radości, uśmiechać się od ucha do ucha i mówić dziwne oraz przerażające rzeczy na temat mojej... randki. Kiedy się uspokoiła życzyła mi tylko powodzenia, a potem wróciłyśmy do swoich klas na kolejne lekcje. Okropnie się dłużyły, ponieważ nie myślałam o niczym innym, jak tylko o spotkaniu z Harry'm.
    Nawet nie wiem czy można to było nazwać randką. Może chłopak miał na myśli tylko i wyłącznie przyjacielskie spotkanie?
    Szłam szybkim krokiem w stronę głównego wyjścia. Rozglądałam się za Harry'm, aż w końcu go dostrzegłam.
________________________
Żałuję, że nikt nie czyta tego bloga, ale przynajmniej popiszę dla siebie, na razie... :( Przyznam, że rozdział krótki. Może dlatego, żeby wzbudzić ciekawość? :D Mam nadzieję, że w końcu pojawią się jacyś obserwatorzy. 
P.S. Piszcie w komentarzach, co powinnam zmienić w wyglądzie strony, w opowiadaniu? Bo wiem, że wygląd jest taki zwykły... A opowiadanie, to już od was zależy. :)
~A.
   

środa, 4 lipca 2012

Rozdział 2 - Kobieta zmienną jest...

    Resztę drogi do domu pokonywałam w milczeniu słuchając przygód mojej przyjaciółki. Opowiadała mi jak wraz z Carmen poznały przystojnych amerykanów, którzy zaprosili je do swojej trzypiętrowej willi z niesamowitym widokiem na morze.
- Szkoda, że cię tam ze mną nie było! Tamci chłopcy byli tacy zabawni! Całe szczęście, że wzięłam ich numery telefonów. To były chyba najlepsze pięć miesięcy jakie w życiu miałam. -Alice uśmiechnęła się sama do siebie wspominając minione chwile.
    Pokiwałam tylko głową, wbiłam wzrok w chodnik i trochę przyspieszyłam kroku. Alice zauważyła moje zachowanie. 
- Ej, Jess, co ci jest? Wyglądasz na zdołowaną.
- Nie, jest spoko. Po prostu zamyśliłam się. Sądzę, że powinnam była tam z tobą być i dotrzymać ci towarzystwa. Zresztą zawsze chciałam polecieć do Stanów Zjednoczonych. Mam nadzieję, że będę mieć jeszcze taką okazję. A teraz idźmy szybciej, bo chcę już być w domu. -posłałam Alice wymuszony uśmiech.
    Nie tylko Alice zdziwiło moje zachowanie, ale mnie również. Byłam lekko przygnębiona, ale zarazem szczęśliwa i wiedziałam, że na pewno nie chodzi o Stany Zjednoczone. Cały czas wracałam myślami do tamtego incydentu na korytarzu szkolnym.
    Uśmiechnęłam się do siebie na te słowa. Ja i Harry... W ogóle nie wierzyłam, że mogłoby to być możliwe. On wydawał się taki idealny, a ja... czułam, że nie dorastam mu do pięt. Ale przynajmniej nie uważałam się za brzydką dziewczynę. Byłam wysoką brunetką o niezłej sylwetce  i dużych, niebieskich oczach. Na nosie i policzkach miałam delikatne piegi. Większość moich znajomych twierdziła również, że jestem niezwykle zabawną, uprzejmą i uczciwą osobą. A więc w czym problem? -myślicie pewnie. Szczerze powiedziawszy ja sama tego nie wiedziałam. Czułam się taka zagubiona! Może po prostu bałam się, że chłopak odrzuciłby mnie?
    Jeszcze pół godziny temu myślałam, a nawet byłam pewna, że mi się nie podoba, ale było coś w nim... coś takiego, co mnie przyciągało. Kiedy wspominałam ten jego szczery i szeroki uśmiech, burzę loków na głowie, zapierało mi dech w piersiach, a ciarki przechodziły po plecach. Zaczęło bawić mnie to, że sama siebie oszukiwałam. Przecież pragnęłam się z nim po raz kolejny zobaczyć. Nie wiedziałam tylko czy on też tego chciał.
    Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłyśmy się przed drzwiami mojego domu. Otworzyłam je kluczami, które przed chwilą wyjęłam z bocznej kieszeni mojej torby. Zaprosiłam Alice do środka. Nagle zobaczyłam, że przed schodami stoi wielka, czarna walizka, a obok niej biało-niebieska torba podróżna.
- Twoi rodzice wpuścili mnie, kiedy szykowali się do pracy. Chciałam na ciebie poczekać w domu, ale nie mogłam się doczekać naszego spotkania, dlatego odłożyłam rzeczy i od razu poszłam do naszej szkoły. -wyjaśniła Alice i wzruszyła obojętnie ramionami.
    Zdjęłyśmy buty i pobiegłyśmy na górę do mojego pokoju. Alice rzuciła się na moje łóżko z satynową pościelą i splotła ręce na piersi.
- Chcę już poniedziałek! -powiedziała po chwili.
- Ja też. -odrzekłam cicho, a kąciki moich ust lekko uniosły się w górę.
    Przyjaciółka popatrzyła na mnie ze zdumieniem.
- No nie wierze! Ty i szkoła? A może jeszcze lekcja historii z panią Elizabeth, co? Jak gadałyśmy przez Skype'a cały czas marudziłaś, że nie możesz już wytrzymać w tej szkole i chcesz jak najszybciej wakacje.
- No cóż. Na razie nie mam zamiaru przejmować się jakąś nauczycielką od historii. A z resztą jakoś sobie poradzę. W końcu to tylko szkoła. -wzruszyłam ramionami.
    Alice powoli otwierała usta z zaskoczenia. Szybko usiadła na łóżku, złapała mnie mocno za nadgarstek i powiedziała:
- Chodzi o Harry'ego?! To przez niego ta zmiana, prawda? -Spojrzała na mnie, a ja spuściłam tylko głowę i wpatrzyłam się w swoje dłonie. -To dlatego tak ci spieszno do szkoły. Wiedziałam! Spodobał ci się! Dziewczyno, nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa z tego powodu. W końcu twoje szczęście jest moim szczęściem. Sądzę zresztą , że pasujecie do siebie. -Po tych słowach przytuliła mnie mocno tak, że przez chwilę nie mogłam złapać oddechu.
    Westchnęłam, spojrzałam dziewczynie głęboko w jej brązowe oczy i powiedziałam tylko:
- Tak... Tak, chodzi o Harry'ego.
- I co masz zamiar z tym zrobić?
- Nic.
-Jak to nic?! Przecież musisz działać! Nie możesz czekać aż będzie za późno. -rzekła stanowczo Alice.
    Zastanowiłam się chwilę nad słowami przyjaciółki. Co Alice sobie myślała? Przecież widziałam go tylko jeden raz w życiu i niczego o nim nie wiedziałam.
- Alice, błagam cię, zwolnij trochę. Zachowujesz się jakbyś chciała wszystko zaplanować, abym tylko z nim była. Tak nie można. Nawet nie znam jego osobowości. Nic o nim nie wiem. Pozwolisz, że ja sama zdecyduję co powinnam zrobić. Oczywiście jestem ci niezwykle wdzięczna, za to, że tak bardzo się starasz i chcesz mojego szczęścia. -słowa wypowiadałam z niezwykłą delikatnością, aby nie urazić przyjaciółki.
    Alice pokiwała głową, na znak, że mnie rozumie i bez względu na wszystko uszanuje mój wybór.
- Dziękuję ci.
- Spoko. Przepraszam, że tak wszystko planuję. -na jej twarzy pojawił się grymas. - Pogadasz z nim przynajmniej?
- Tak. Już w poniedziałek.
    Alice zmarszczyła na chwilę czoło i odezwała się:
-Wiesz, że nawet jak mówiłaś, że ci się nie podoba, to ja w głębi duszy czułam, że jest inaczej? Kiedy rozmawiałaś z nim tam, na korytarzu, wydawałaś się być taka spięta i podenerwowana.
    Opadłam na łóżko i wpatrzyłam się w sufit.
- Sama siebie okłamywałam. -Po chwili spojrzałam na przyjaciółkę. -Alice, jeśli nic z tego nie wyjdzie... daruję sobie.
    Dziewczyna pokiwała tylko głową, na znak zgody.

***

    Weekend minął nam w zaskakującym tempie. Po naszej szczerej rozmowie, nie wspomniałyśmy nawet słówka o Harry'm Styles'ie. Po prostu świetnie bawiłyśmy się w swoim towarzystwie oglądając horrory i komedie romantyczne, w tym samym czasie malując sobie paznokcie oraz pakując do ust garście popcornu. 
- Muszę już lecieć do siebie, Jess. -powiedziała Alice późnym wieczorem wstając z podłogi w salonie.
    Zrobiłam minę smutnego dziecka.
- No tak... jutro szkoła. To co, widzimy się na pierwszej przerwie?
- Jasne! -krzyknęła do mnie z przedpokoju zakładając buty na nogi.
    Alice była już gotowa do wyjścia. W prawej ręce trzymała rączkę od walizki, w lewej zaś torbę podróżną. Podniosłam się z kanapy i poszłam się z nią pożegnać.
- Dziękuję za gościnność i do jutra, kochana!
- Spoko.Do zobaczenia, Alice!
    Cmoknęłyśmy się w policzek, a potem Alice wyszła z domu i zostałam sama. Pobiegłam szybko na górę. Wzięłam szybki, gorący prysznic, umyłam porządnie zęby i położyłam się do łóżka. Chwilę myślałam o następnym dniu, aż w końcu zasnęłam.

***

    Obudził mnie alarm w moim telefonie. Wyłączyłam nieznośną melodię, przeciągnęłam się na łóżku, a potem z niego wstałam. Poszłam od razu do łazienki. Rozczesałam gęste włosy, umyłam zęby i nałożyłam trochę tuszu na rzęsy. Zdjęłam piżamę i założyłam biały top, niebieskie jeansy i szary sweterek. Na szyję założyłam naszyjnik w kształcie arbuza, na nogi zaś niskie, czarne Conversy. Spakowałam książki do torby, zjadłam śniadanie na szybko i wyszłam z domu.
    Przyspieszyłam kroku, ponieważ zostało dziesięć minut do dzwonka na pierwszą lekcję. Wbiegłam do budynku i na końcu korytarza zobaczyłam otwarte drzwi do mojej sali, gdzie wchodziła właśnie ostatnia osoba z klasy. Podbiegłam kawałek, aby nie zamknęła mi drzwi przed nosem. Wreszcie weszłam do sali i zajęłam miejsce na końcu środkowego rzędu. Wyjęłam książki do biologii, które, jak się później okazało, nie były potrzebne, ponieważ mieliśmy poprawę pracy klasowej z działu: "Układ pokarmowy człowieka".
    Nagle usłyszałam swoje nazwisko i podeszłam do biurka nauczycielki po odbiór sprawdzianu. Na samej górze dostrzegłam czerwoną czwórkę plus, a pod nią podpis nauczycielki. Byłam zadowolona z otrzymanej oceny. Po rozdaniu prac nauczycielka tłumaczyła nam jakie powinniśmy napisać i zaznaczyć prawidłowe odpowiedzi. Kiedy skończyła, niespodziewanie zadzwonił dzwonek na przerwę. Powoli wychodziłam z klasy jeszcze raz uważnie przyglądając się klasówce, aż w końcu zderzyłam się z kimś. Poczułam, że tracę równowagę. Ktoś jednak błyskawicznie złapał mnie w talii nie pozwalając bym upadła. Spojrzałam na tą osobę i zobaczyłam nie kto innego jak tylko: Harry'ego Styles'a.
_____________________________
Przyznam szczerze, że miałam lekki kłopot z napisaniem tego rozdziału, a w szczególności z rozmową Alice i Jessici, bo wydawała mi się nudna, ale jakoś ją urozmaiciłam i dobrnęłam do końca. :) Jak już przeczytaliście, to zostawcie po sobie jakiś mały komentarzyk. Będę wdzięczna. ;3
Kolejny rozdział wkrótce!
~A.

środa, 6 czerwca 2012

Rozdział 1 - Przypadkowe spotkanie

    Tak bardzo chciałam, aby ta lekcja dobiegła końca. Co chwilę spoglądałam w stronę okrągłego zegara, wiszącego nad tablicą. W tej chwili wskazywał godzinę 13:11. Jeszcze tylko dziewięć minut i będę wolna. Co prawda było to tylko kilka minut, lecz dłużyły się w nieskończoność. Miałam wrażenie, że wskazówki zegara w ogóle się nie przesuwają, jakby czas stanął w miejscu, a lekcja historii nigdy miała się nie skończyć. Była to ostatnia, piątkowa lekcja z nauczycielką, niejaką panią Elizabeth Durck. Ostatnio zaczęła pytać mnie prawie na każdej lekcji, z tematów, których jeszcze nie przerabialiśmy. Mało tego, dzwoniła do moich rodziców skarżąc się na moje oceny i często zmuszała mnie, abym została po lekcjach. No cóż, wiem, że to tylko i wyłącznie moja wina. Często opuszczałam jej lekcje, w dodatku wtedy, kiedy były jakieś ważne kartkówki i sprawdziany. Mogłam przyjąć każdą karę, nawet natychmiastowy telefon do rodziców, za czym szedł miesięczny szlaban, ale zostawanie po lekcjach... to była przesada, przynajmniej dla mnie. Czas po lekcjach był tylko mój i nikt nie miał prawa mi go odbierać, ani skracać.
    Nagle ktoś kopnął mnie w kostkę, tym sposobem wyrywając z rozmyśleń. Wydałam z siebie tylko cichutkie: "Ał!", aby nie zwrócić na siebie uwagi nauczycielki. W klasie historycznej mieliśmy łączone ławki, więc byłam otoczona z dwóch stron przez moich rówieśników. Zaczęłam rozglądać się w różne strony, w poszukiwaniu osoby, która, jak myślałam, bez powodu mnie kopnęła. Spojrzałam w lewą stronę, gdzie siedział Mike Dew -niski chłopak w wielkich okularach, bez przerwy noszący przy sobie inhalator. Nie, to na pewno nie on zrobił. Był tak skupiony na słowach nauczycielki, że nawet nie zauważył jak mu się bacznie przyglądam. Przypuściłam więc, że musiała to zrobić osoba, siedząca po prawej stronie. Odwróciłam się w jej kierunku. Była to Adiel Grawiłowa -prześliczna, rosyjska dziewczyna, o długich blond włosach (zawsze spiętych w kucyk) i niebieskich oczach.
    Patrzyła na mnie niespokojnie, a po chwili nachyliła się i szepnęła mi do ucha:
- Ej, Jessica, uspokój się! Zaraz będzie koniec lekcji. Wytrzymaj jeszcze trochę. -położyła swoją rękę na moim kolanie, które przez zniecierpliwienie cały czas uderzało w jej krzesło.
    Dopiero teraz zorientowałam się, o co jej chodzi. Uspokoiłam się.
- Ojej! Przepraszam cię! Nie wiedziałam, że to cały czas robię. -zaśmiałam się nerwowo.
     Adiel tylko uśmiechnęła się do mnie na znak, że mi wybacza i z powrotem zaczęła przepisywać do zeszytu notatkę z lekcji, lecz było za późno. Cała klasa zwróciła się w naszą stronę, a pani Durck przestała opowiadać o wojnie trzynastoletniej i zrobiła to samo. Na jej twarzy dostrzegłam poirytowanie. Rozejrzałam się również po klasie. Wszyscy uczniowie wyczekiwali wyroku nauczycielki i co chwila szeptali do siebie nawzajem, jak przypuszczałam, na mój temat.
- Czy ja wam przeszkadzam, kochaniutkie? -zapytała oschle nauczycielka nie oczekując od nas odpowiedzi -Jeśli tak, to wyjdźcie z mojej lekcji i nie rozpraszajcie reszty klasy. Nikt was tu nie trzyma. Po prostu wstawię wam nieobecność w dzienniku lub wykonam telefon do rodziców i przekażę im, jak zachowujecie się na lekcji. W szczególności mówię do ciebie, Mickens. -Zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem.
- Przepraszamy -powiedziałyśmy niemal równo.   
    Wreszcie zadzwonił dzwonek. Spakowałam się już wcześniej, więc tylko poderwałam się z krzesła przewieszając sobie torbę przez ramię, jeszcze raz przeprosiłam Adiel za to całe zamieszanie i wyszłam szybko z sali tak, aby nauczycielka nie zdążyła przywołać mnie do siebie i rozpoczynać kolejnej rozmowy o moim zachowaniu. Skierowałam się w stronę szafki z numerem czterdzieści siedem.
- Jessica! -ktoś zasłonił mi od tyłu oczy, ale ja i tak wiedziałam z kim mam do czynienia. Słyszałam ten piskliwy głos już z milion razy. Odwróciłam się, aby przywitać moją najlepszą przyjaciółkę, Alice Flour.
    Naprawdę długo się nie widziałyśmy, ponieważ wyjechała do Stanów Zjednoczonych i mieszkała u swojej kuzynki, Carmen. Na szczęście cały czas utrzymywałyśmy ze sobą kontakt. Kiedy rozmawiałyśmy na skype'ie, Alice opowiadała mi jaka Kalifornia jest piękna, i że powinnam być tam razem z nią. Często też poruszała temat powrotu do Wielkiej Brytanii. Nigdy jednak nie zdradzała dokładnej daty jej przybycia. Zawsze tylko mówiła, że niedługo się spotkamy, w najbardziej niespodziewanym dla mnie momencie.
    Popatrzyłam na Alice, która bardzo się zmieniła. Jej długie, kasztanowe włosy pojaśniały od słońca, zaczęła malować oczy i rzęsy oraz bardzo ładnie się ubierać. Oczywiście nie twierdzę, że wcześniej ubierała się brzydko. Po prostu teraz jej ubiór rzucał się w oczy, jak i również ona sama przykuwała uwagę. Teraz miała na sobie białą bluzkę z flagą USA, czarną, skórzaną kurtkę, miętowe spodnie i białe Vansy. Wyglądała jak jakaś supermodelka, w dodatku była wysoka i miała długie nogi.
- Cześć! Jak my się dawno nie widziałyśmy! -krzyknęłam szczęśliwa, że znów mogę na żywo ujrzeć twarz  przyjaciółki.
    Przytuliłyśmy się mocno, a potem Alice cofnęła się ode mnie o krok, zmarszczyła brwi i zaczęła wodzić po mnie wzrokiem -od góry do dołu.
- Kobieto! Ty przeszłaś chyba jakąś transformację! -wyszczerzyła się do mnie w szerokim uśmiechu -Wyładniałaś i masz wysportowaną sylwetkę! No,no,no, niezła laska z ciebie wyrosła!
    Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Co się z nią stało? Zmieniła się nie do poznania.
- Mówiłam ci przecież, że zostałam cheerleaderką. Trenuję dopiero cztery miesiące, ale i tak jestem dumna z rezultatów. Ale to samo chciałam powiedzieć o tobie, Al. Wyglądasz oszałamiająco i wprost tryskasz energią!
- Widać Kalifornia robi swoje!
- No właśnie, Stany Zjednoczone! Opowiadaj jak było. -nie mogłam opanować zawziętej ciekawości.
- Okej, ale opowiem ci w drodze do domu. A tymczasem zabieraj swoje rzeczy z szafki, bo nie będziemy tu  tak sterczeć do wieczora.
    Posłuchałam się przyjaciółki. Otworzyłam swoją szafkę i zabrałam z niej potrzebne podręczniki do nauki. Szłyśmy w kierunku wyjścia ze szkoły, kiedy nagle ktoś trącił mnie mocno ramieniem tak, że wypadły mi wszystkie książki, które trzymałam w ręku.
- Jak idziesz! -krzyknęłam gniewnie nawet nie oglądając się za sprawcą. Właśnie schylałam się, aby podnieść podręczniki, lecz wyręczył mnie wysoki chłopak o kręconych, brązowych włosach. Ubrany był w jasnoszary sweter i kremowe rurki. Na nogach miał białe Conversy.
- Przepraszam, nic ci nie jest? To było przez przypadek. -powiedział podnosząc się z podłogi i wręczając mi moje książki -Tak w ogóle to jestem Harry Styles -uśmiechnął się do mnie ukazując białe zęby, zaczesał palcami swoją kręconą grzywkę na prawą stronę i podał mi rękę.
    Spojrzałam w jego zielone oczy i uścisnęłam jego dłoń.
- Naprawdę... ehm -odchrząknęłam i odwzajemniłam uśmiech -... Nic się nie stało. Jessica Mickens, miło mi poznać.
    Nagle zapadła niezręczna cisza, więc zapytałam:
- Jesteś nowy? Bo nigdy cię tu jakoś nie widziałam.
    Zaśmiał się.
- Nie, chodzę do tego liceum już dwa lata.
- Naprawdę? Hm, jesteś z mojego rocznika, a ja cię nie znam...
- Och, nic dziwnego. Nie rzucam się za bardzo w oczy.
    Jak mógł nie rzucać się w oczy, skoro miał tak charakterystyczną fryzurę? (Wiecie, te loczki...)
    Spojrzałam na przyjaciółkę, która chichotała pod nosem. Nie chcąc, aby Harry to zauważył powiedziałam szybko:
- Przepraszam, ale razem z koleżanką spieszymy się gdzieś... -przygryzłam dolną wargę, co zawsze oznaczało, że nie mówię prawdy.
    Harry nie przestawał się uśmiechać, tym sposobem wprowadzając mnie w zakłopotanie.
- Oczywiście. Ja również mam do załatwienia parę spraw. W taki razie jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia, Jessico! -pomachał mi na pożegnanie, wyglądając przy tym jak mały, uradowany chłopczyk i poszedł w stronę sekretariatu.
- Cześć. -powiedziałam dopiero wtedy, kiedy zniknął już za rogiem.
    Od razu po jego odejściu, podskoczyła do mnie moja przyjaciółka śmiejąc się głośno.
- Fajny ten Harry! Taki z klasą... Naprawdę nigdy wcześniej go tutaj nie widziałaś? Nie rozumiem, jak mogłaś go przegapić?! -nie dowierzała.
    Wzruszyłam ramionami.
- Taki normalny się wydawał. O co ci chodzi? -zmarszczyłam brwi spoglądając na Alice, której cały czas wymykał się uśmiech na twarzy. -Uczeń jak każdy inny. Lepiej już chodźmy. -pogoniłam Alice nie chcąc, aby dalej wypytywała o Harry'ego, lecz nie udało mi się odciągnąć jej od tematu.
    Wyszłyśmy ze szkoły i poszłyśmy pieszo w kierunku mojego domu, a Alice kontynuowała to, co zaczęła.
- Podoba ci się? -zapytała.
    Wywróciłam oczami zirytowana jej dociekliwością.
- Alice, gadałam z nim niecałe pięć minut!
- Ale podoba ci się? No przyznaj to wreszcie! -nie dawała za wygraną.
- Nie. -rzekłam tylko.
- Nie, że ci się nie podoba, czy nie, że mi nie powiesz?
- To odpowiedź na twoje ostatnie pytanie: Nie powiem ci.
    Nie odpowiadałam na kolejne. Naprawdę miałam już dosyć jej wścibskiej ciekawości. Harry był tylko miłym chłopakiem, który wiedział jak się zachowywać w stosunku do dziewczyn. Zresztą nie szukałam na razie "drugiej połówki", ponieważ dopiero co wróciła moja przyjaciółka, której nie widziałam prawie pół roku. I chociaż czasami nie mogłam z nią wytrzymać, jak na przykład dzisiaj, to i tak chciałam spędzić najbliższy czas tylko i wyłącznie z nią i nie miałam zamiaru słuchać na okrągło tego samego zdania: "Umów się z nim! Umów się z nim!". Harry, co najwyżej mógł być moim przyjacielem, chociaż myślę, że nawet określenie "przyjaźń" jest jak na razie za duże biorąc pod uwagę naszą pięciominutową wymianę zdań w szkole. Nawet nie wiem czy w ogóle będziemy jeszcze ze sobą rozmawiać, skoro nie dostrzegłam go przez dwa lata w naszym liceum, a był przecież z tego samego rocznika co ja.
______________________________
Mam nadzieję, że mój pierwszy rozdział przypadł Wam do gustu i przynajmniej troszkę wzbudził w Was ciekawość. ;) Ostrzegam: Dopiero się rozkręcam, więc jeśli przeczytaliście ten rozdział, to koniecznie przeczytajcie następny, kochani Directionersi.
~A.