Opowieść przedstawiona od samego początku... zanim powstał zespół One Direction.
Zapraszam do czytania ! ;*

Obserwatorzy

środa, 4 lipca 2012

Rozdział 2 - Kobieta zmienną jest...

    Resztę drogi do domu pokonywałam w milczeniu słuchając przygód mojej przyjaciółki. Opowiadała mi jak wraz z Carmen poznały przystojnych amerykanów, którzy zaprosili je do swojej trzypiętrowej willi z niesamowitym widokiem na morze.
- Szkoda, że cię tam ze mną nie było! Tamci chłopcy byli tacy zabawni! Całe szczęście, że wzięłam ich numery telefonów. To były chyba najlepsze pięć miesięcy jakie w życiu miałam. -Alice uśmiechnęła się sama do siebie wspominając minione chwile.
    Pokiwałam tylko głową, wbiłam wzrok w chodnik i trochę przyspieszyłam kroku. Alice zauważyła moje zachowanie. 
- Ej, Jess, co ci jest? Wyglądasz na zdołowaną.
- Nie, jest spoko. Po prostu zamyśliłam się. Sądzę, że powinnam była tam z tobą być i dotrzymać ci towarzystwa. Zresztą zawsze chciałam polecieć do Stanów Zjednoczonych. Mam nadzieję, że będę mieć jeszcze taką okazję. A teraz idźmy szybciej, bo chcę już być w domu. -posłałam Alice wymuszony uśmiech.
    Nie tylko Alice zdziwiło moje zachowanie, ale mnie również. Byłam lekko przygnębiona, ale zarazem szczęśliwa i wiedziałam, że na pewno nie chodzi o Stany Zjednoczone. Cały czas wracałam myślami do tamtego incydentu na korytarzu szkolnym.
    Uśmiechnęłam się do siebie na te słowa. Ja i Harry... W ogóle nie wierzyłam, że mogłoby to być możliwe. On wydawał się taki idealny, a ja... czułam, że nie dorastam mu do pięt. Ale przynajmniej nie uważałam się za brzydką dziewczynę. Byłam wysoką brunetką o niezłej sylwetce  i dużych, niebieskich oczach. Na nosie i policzkach miałam delikatne piegi. Większość moich znajomych twierdziła również, że jestem niezwykle zabawną, uprzejmą i uczciwą osobą. A więc w czym problem? -myślicie pewnie. Szczerze powiedziawszy ja sama tego nie wiedziałam. Czułam się taka zagubiona! Może po prostu bałam się, że chłopak odrzuciłby mnie?
    Jeszcze pół godziny temu myślałam, a nawet byłam pewna, że mi się nie podoba, ale było coś w nim... coś takiego, co mnie przyciągało. Kiedy wspominałam ten jego szczery i szeroki uśmiech, burzę loków na głowie, zapierało mi dech w piersiach, a ciarki przechodziły po plecach. Zaczęło bawić mnie to, że sama siebie oszukiwałam. Przecież pragnęłam się z nim po raz kolejny zobaczyć. Nie wiedziałam tylko czy on też tego chciał.
    Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłyśmy się przed drzwiami mojego domu. Otworzyłam je kluczami, które przed chwilą wyjęłam z bocznej kieszeni mojej torby. Zaprosiłam Alice do środka. Nagle zobaczyłam, że przed schodami stoi wielka, czarna walizka, a obok niej biało-niebieska torba podróżna.
- Twoi rodzice wpuścili mnie, kiedy szykowali się do pracy. Chciałam na ciebie poczekać w domu, ale nie mogłam się doczekać naszego spotkania, dlatego odłożyłam rzeczy i od razu poszłam do naszej szkoły. -wyjaśniła Alice i wzruszyła obojętnie ramionami.
    Zdjęłyśmy buty i pobiegłyśmy na górę do mojego pokoju. Alice rzuciła się na moje łóżko z satynową pościelą i splotła ręce na piersi.
- Chcę już poniedziałek! -powiedziała po chwili.
- Ja też. -odrzekłam cicho, a kąciki moich ust lekko uniosły się w górę.
    Przyjaciółka popatrzyła na mnie ze zdumieniem.
- No nie wierze! Ty i szkoła? A może jeszcze lekcja historii z panią Elizabeth, co? Jak gadałyśmy przez Skype'a cały czas marudziłaś, że nie możesz już wytrzymać w tej szkole i chcesz jak najszybciej wakacje.
- No cóż. Na razie nie mam zamiaru przejmować się jakąś nauczycielką od historii. A z resztą jakoś sobie poradzę. W końcu to tylko szkoła. -wzruszyłam ramionami.
    Alice powoli otwierała usta z zaskoczenia. Szybko usiadła na łóżku, złapała mnie mocno za nadgarstek i powiedziała:
- Chodzi o Harry'ego?! To przez niego ta zmiana, prawda? -Spojrzała na mnie, a ja spuściłam tylko głowę i wpatrzyłam się w swoje dłonie. -To dlatego tak ci spieszno do szkoły. Wiedziałam! Spodobał ci się! Dziewczyno, nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa z tego powodu. W końcu twoje szczęście jest moim szczęściem. Sądzę zresztą , że pasujecie do siebie. -Po tych słowach przytuliła mnie mocno tak, że przez chwilę nie mogłam złapać oddechu.
    Westchnęłam, spojrzałam dziewczynie głęboko w jej brązowe oczy i powiedziałam tylko:
- Tak... Tak, chodzi o Harry'ego.
- I co masz zamiar z tym zrobić?
- Nic.
-Jak to nic?! Przecież musisz działać! Nie możesz czekać aż będzie za późno. -rzekła stanowczo Alice.
    Zastanowiłam się chwilę nad słowami przyjaciółki. Co Alice sobie myślała? Przecież widziałam go tylko jeden raz w życiu i niczego o nim nie wiedziałam.
- Alice, błagam cię, zwolnij trochę. Zachowujesz się jakbyś chciała wszystko zaplanować, abym tylko z nim była. Tak nie można. Nawet nie znam jego osobowości. Nic o nim nie wiem. Pozwolisz, że ja sama zdecyduję co powinnam zrobić. Oczywiście jestem ci niezwykle wdzięczna, za to, że tak bardzo się starasz i chcesz mojego szczęścia. -słowa wypowiadałam z niezwykłą delikatnością, aby nie urazić przyjaciółki.
    Alice pokiwała głową, na znak, że mnie rozumie i bez względu na wszystko uszanuje mój wybór.
- Dziękuję ci.
- Spoko. Przepraszam, że tak wszystko planuję. -na jej twarzy pojawił się grymas. - Pogadasz z nim przynajmniej?
- Tak. Już w poniedziałek.
    Alice zmarszczyła na chwilę czoło i odezwała się:
-Wiesz, że nawet jak mówiłaś, że ci się nie podoba, to ja w głębi duszy czułam, że jest inaczej? Kiedy rozmawiałaś z nim tam, na korytarzu, wydawałaś się być taka spięta i podenerwowana.
    Opadłam na łóżko i wpatrzyłam się w sufit.
- Sama siebie okłamywałam. -Po chwili spojrzałam na przyjaciółkę. -Alice, jeśli nic z tego nie wyjdzie... daruję sobie.
    Dziewczyna pokiwała tylko głową, na znak zgody.

***

    Weekend minął nam w zaskakującym tempie. Po naszej szczerej rozmowie, nie wspomniałyśmy nawet słówka o Harry'm Styles'ie. Po prostu świetnie bawiłyśmy się w swoim towarzystwie oglądając horrory i komedie romantyczne, w tym samym czasie malując sobie paznokcie oraz pakując do ust garście popcornu. 
- Muszę już lecieć do siebie, Jess. -powiedziała Alice późnym wieczorem wstając z podłogi w salonie.
    Zrobiłam minę smutnego dziecka.
- No tak... jutro szkoła. To co, widzimy się na pierwszej przerwie?
- Jasne! -krzyknęła do mnie z przedpokoju zakładając buty na nogi.
    Alice była już gotowa do wyjścia. W prawej ręce trzymała rączkę od walizki, w lewej zaś torbę podróżną. Podniosłam się z kanapy i poszłam się z nią pożegnać.
- Dziękuję za gościnność i do jutra, kochana!
- Spoko.Do zobaczenia, Alice!
    Cmoknęłyśmy się w policzek, a potem Alice wyszła z domu i zostałam sama. Pobiegłam szybko na górę. Wzięłam szybki, gorący prysznic, umyłam porządnie zęby i położyłam się do łóżka. Chwilę myślałam o następnym dniu, aż w końcu zasnęłam.

***

    Obudził mnie alarm w moim telefonie. Wyłączyłam nieznośną melodię, przeciągnęłam się na łóżku, a potem z niego wstałam. Poszłam od razu do łazienki. Rozczesałam gęste włosy, umyłam zęby i nałożyłam trochę tuszu na rzęsy. Zdjęłam piżamę i założyłam biały top, niebieskie jeansy i szary sweterek. Na szyję założyłam naszyjnik w kształcie arbuza, na nogi zaś niskie, czarne Conversy. Spakowałam książki do torby, zjadłam śniadanie na szybko i wyszłam z domu.
    Przyspieszyłam kroku, ponieważ zostało dziesięć minut do dzwonka na pierwszą lekcję. Wbiegłam do budynku i na końcu korytarza zobaczyłam otwarte drzwi do mojej sali, gdzie wchodziła właśnie ostatnia osoba z klasy. Podbiegłam kawałek, aby nie zamknęła mi drzwi przed nosem. Wreszcie weszłam do sali i zajęłam miejsce na końcu środkowego rzędu. Wyjęłam książki do biologii, które, jak się później okazało, nie były potrzebne, ponieważ mieliśmy poprawę pracy klasowej z działu: "Układ pokarmowy człowieka".
    Nagle usłyszałam swoje nazwisko i podeszłam do biurka nauczycielki po odbiór sprawdzianu. Na samej górze dostrzegłam czerwoną czwórkę plus, a pod nią podpis nauczycielki. Byłam zadowolona z otrzymanej oceny. Po rozdaniu prac nauczycielka tłumaczyła nam jakie powinniśmy napisać i zaznaczyć prawidłowe odpowiedzi. Kiedy skończyła, niespodziewanie zadzwonił dzwonek na przerwę. Powoli wychodziłam z klasy jeszcze raz uważnie przyglądając się klasówce, aż w końcu zderzyłam się z kimś. Poczułam, że tracę równowagę. Ktoś jednak błyskawicznie złapał mnie w talii nie pozwalając bym upadła. Spojrzałam na tą osobę i zobaczyłam nie kto innego jak tylko: Harry'ego Styles'a.
_____________________________
Przyznam szczerze, że miałam lekki kłopot z napisaniem tego rozdziału, a w szczególności z rozmową Alice i Jessici, bo wydawała mi się nudna, ale jakoś ją urozmaiciłam i dobrnęłam do końca. :) Jak już przeczytaliście, to zostawcie po sobie jakiś mały komentarzyk. Będę wdzięczna. ;3
Kolejny rozdział wkrótce!
~A.

2 komentarze:

  1. szczerze nie lubię tego zespołu, ale opowiadanie całkiem fajne, jeszcze wpadnę na pewno i zapraszam do siebie na opowiadanie :P http://nomoresecrets4ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz! Bardzo mi się podoba ten blog, więc czytam dalej!
    @Ola143Cody

    OdpowiedzUsuń